Witajcie, moi kochani
Ostatnio w moim życiu, rozgrywa się dość ciężka walka, która chwilami jest bardzo nierówna i niesprawiedliwa.
W związku z tym chciałabym podzielić się z Wami, pewnym przemyśleniem, które narodziło się w mojej głowie stosunkowo niedawno.
Jeszcze dobrych kilka lat temu, myślałam, że jeśli będę ułożona, grzeczna i wiecie doskonała — czyli dopasowana do konkretnej osoby lub grupy ludzi — zaskarbię sobie tym przyjaciół, znajomych, którzy będą, ponieważ dopasuję się do ich oczekiwań. I tak faktycznie było.
Problem tkwił zupełnie gdzie indziej. Zapomniałam o sobie, o tym, czego ja potrzebuję, czego oczekuje i czego chcę. Mimo tego, że moje ówczesne postępowanie, było odbierane za właściwe, ja cały czas nie brałam pod uwagę siebie.
Bałam się spełniać marzenia i mówić o nich, ponieważ żyłam w poczuciu, że stracę najbliższe mi osoby. Jednak w pewnej chwili, zaryzykowałam i postawiłam na siebie, i skorzystałam z możliwości, jaką dało mi życie.
I wiecie, co się stało? Nie wszyscy byli tym zachwyceni, a wręcz przeciwnie byli oburzeni moim postępowaniem.
Pojawiły się słowa „zmieniłaś się”, „taka kiedyś nie byłaś.”
A wszystko dlatego, że zaczęłam żyć w zgodzie ze sobą i po swojemu.
Teraz mimo wielu przykrych słów, lęku, cholernie ciężkich dni, wiem, że warto. Po prostu i mimo wszystko.
I Wy również pamiętajcie, że macie prawo myśleć i postępować inaczej. Niezależnie od tego, czy komuś się to podoba, czy nie.
Podążanie za tłumem — to bezmyślna droga na rzeź, która zniszczy Was od środka…
Gorąco ściskam wszystkie osoby, które tak jak ja, toczą bitwę, o której boją się powiedzieć
Dobrej nocy