Kochani!
Witajcie w moim świecie myśli. Dzisiaj przychodzę do Was z refleksją, która przyszła do mnie pod wpływem jednej powtarzającej się sytuacji. Często słyszę od ludzi, zwłaszcza od tych, którzy mnie dobrze nie znają, że przypisuję sobie winę za coś, co nie jest moją odpowiedzialnością. Może macie kogoś takiego w swoim otoczeniu? Może sami tak macie? To ogromnie męczące – nosić na barkach ciężar rzeczy, które wcale nie powinny do mnie należeć. Tak już mam. To we mnie zakorzenione i chociaż pracuję nad sobą, to wciąż powracam do starych schematów.
Dlaczego tak się dzieje?
Moje zachowanie nie wzięło się znikąd. To efekt przeszłości, doświadczeń, które mnie ukształtowały, oraz lęków, z którymi codziennie się mierzę. Myślę, że to kwestia nadmiernej wrażliwości, może perfekcjonizmu, a może po prostu sposobu, w jaki nauczyłam się funkcjonować w świecie. Wiem, że nie wszyscy o tym wiedzą. I nie muszą. Nawet nie chcę, by wszyscy to wiedzieli.
Nie jestem pępkiem świata
Najbardziej frustrujące są dla mnie stwierdzenia w stylu: „Nie jesteś pępkiem świata.” Wiem o tym. Nigdy nie miałam i nie mam aspiracji, by być w centrum uwagi. Przypisywanie sobie winy nie wynika z potrzeby zainteresowania, ale z wewnętrznych mechanizmów, które przez lata w sobie pielęgnowałam – często nieświadomie. Niektóre schematy trudno zmienić, zwłaszcza jeśli są mocno zakorzenione w psychice.
Ocena boli, ale też uczy
Nie znoszę, gdy ktoś wytyka mi moje zachowanie i ocenia mnie przez jego pryzmat. To, że walczę z czymś w sobie, nie znaczy, że potrzebuję surowych słów, które tylko pogłębiają moje poczucie niezrozumienia. Ale w takich momentach przypominam sobie coś ważnego – nie muszę być lubiana przez wszystkich. Każdy z nas ma swoje demony, każdy się z czymś zmaga. W tym wszystkim najważniejsze jest, aby znaleźć wokół siebie ludzi, którzy to rozumieją i nie próbują nas zmieniać na siłę.
A jak jest u Was?
Ciekawi mnie, czy ktoś z Was czuje podobnie? Macie wrażenie, że zbyt często bierzecie winę na siebie, nawet jeśli to nie jest Wasza wina? A może macie w swoim otoczeniu osoby, które tak robią? Jak sobie z tym radzicie? Dajcie znać w komentarzach, chętnie poczytam Wasze historie i przemyślenia!