Kochani!
W tym wpisie chcę podzielić się z Wami kolejną refleksją na temat zjawiska, które jest mi dobrze znane. Może ktoś z Was odnajdzie się w tej historii. Może ktoś zastanowi się dwa razy, zanim oceni drugiego człowieka tylko po tym, co widać na pierwszy rzut oka.
Być może i Wy, tak jak ja, kiedyś graliście rolę. Śmialiście się, choć serce pękało. Udawaliście siłę, choć w środku byliście na granicy rozpaczy. Otoczenie kupowało tę maskę, bo tak było im wygodniej. Nie pytali. Nie zastanawiali się. Woleli widzieć fasadę, a nie człowieka, który za nią stoi.
Byłam idealna. Taką mnie widzieli. Dopasowaną, niesprawiającą problemów, uśmiechniętą, ogarniętą. Bo taką mnie chcieli. A to, co działo się wewnątrz? Kogo to obchodziło?
Dzisiaj, kiedy w końcu żyję swoim życiem, kiedy jestem szczęśliwa, kiedy niczego od nich nie potrzebuję – nagle staję się dla nich niewygodna. Nagle pojawiają się teorie, plotki, bajki o mnie, bo przecież to nie możliwe, że mi się udało.
Kiedyś nie pytali – dzisiaj nie wierzą
Wygodniej było założyć, że skoro się nie skarżę, to problem nie istnieje. Wygodniej było nie zagłębiać się, nie analizować, nie angażować. Moja rola była perfekcyjna, a oni w nią uwierzyli. Może dlatego, że tak było prościej? A teraz? Teraz gdy osiągnęłam stabilizację, nie mogą w to uwierzyć.
Byłam idealna, dopóki nie zaczęłam żyć po swojemu
Dopóki byłam cicha i dopasowana – pasowałam do ich układanki. Dopóki moje życie nie wybijało się ponad przeciętność – nie było problemu.
Dziś, gdy nie potrzebuję już ich aprobaty, gdy nie tłumaczę się, nie staram się udowodnić swojej wartości – coś im się nie zgadza.
Bo przecież „skąd to wszystko?”, „jakim cudem jej się udało?”, „to na pewno nie jest takie, jak mówi”. I tak oto powstają mity, legendy, brednie na mój temat. Przecież zawsze łatwiej jest wierzyć w kłamstwo niż przyznać, że może jednak byłam kimś więcej niż tylko ładnym obrazkiem.
Ludzie wolą kłamstwa niż zaakceptowanie prawdy
Zamiast cieszyć się czyimś sukcesem, wolą go podważać. Zamiast pogodzić się z tym, że nie potrzebuję już ich uwagi, wolą wymyślać teorie. Zamiast zapytać mnie wprost, wolą szeptać za plecami.
A Wy? Czy też to znacie?
Czy Wy też kiedyś byliście „idealni” w oczach innych tylko dlatego, że pasowaliście do ich wizji? Czy też doświadczyliście momentu, w którym Wasze szczęście stało się dla kogoś niewygodne?
Podzielcie się swoimi historiami. Dajcie znać w komentarzach – czy też spotkaliście się z ludźmi, którzy nie chcieli Was widzieć wtedy, gdy naprawdę tego potrzebowaliście, a teraz nie mogą Was zaakceptować takimi, jakimi jesteście?
Czekam na Wasze myśli.
Jedna odpowiedź
Też, a potem bez słowa wyjaśnienia zostałam wywalona z paczki, a teraz kiedy nie mam z nimi styczności czuje się lepiej, wolna i szczęśliwa jak nigdy dotąd, bo mam przy sobie ludzi, którzy bez względu na wszystko są ze mną. Dziękuję ❤️