Kochani!
Czy kiedykolwiek ktoś porównywał Was do innych? Słyszeliście, że ktoś robi coś lepiej, szybciej, łatwiej? Może rodzice, nauczyciele, znajomi – świadomie lub nie – zestawiali Was z kimś innym, jakbyście byli produktami na półce, które można ocenić według jednej miary?
Ja znam ten ból. Wiem, jak to jest być porównywanym, nie tylko do rówieśników, ale nawet do osób, które miały podobne ograniczenia ruchowe jak ja. Wiem, jak to boli, gdy słyszysz: „A dlaczego nie możesz radzić sobie tak samo jak oni?”. Jakbyśmy wszyscy mieli dokładnie te same możliwości, te same ciała, te same historie i emocje.
Każdy przypadek jest inny
Mogło się wydawać, że porównania do osób o podobnych ograniczeniach są bardziej „sprawiedliwe”, ale to nie miało sensu. Każdy przypadek jest inny. Każdy organizm działa inaczej, każdy ma inne doświadczenia, inne lęki i bariery do pokonania. Nie można porównywać dwóch osób, tylko dlatego, że na pierwszy rzut oka ich sytuacja wygląda podobnie.
Tymczasem właśnie tak robiono – wobec mnie i wobec wielu innych. Czy ktoś kiedykolwiek pomyślał, że takie porównania nie motywują, a ranią? Sprawiają, człowiek zaczyna się zastanawiać, czy rzeczywiście jest „wystarczający”, czy przypadkiem nie jest ciężarem.
Samotność i poczucie bycia problemem
Porównywanie mnie do innych sprawiało, że czułam się samotna. Jakbym była gorsza, jakby coś było ze mną nie tak. Zamiast wsparcia, czułam presję. Zamiast czuć się kochana i akceptowana, czułam się jak problem, który moja rodzina musi rozwiązać.
Z czasem zaczęłam wierzyć w te słowa. Skoro inni mogą, a ja nie – to może rzeczywiście coś jest ze mną nie tak? Może powinnam bardziej się starać, bardziej walczyć, bardziej udowadniać swoją wartość? Ale czy człowiek powinien żyć tylko po to, by komuś coś udowadniać?
Porównania odbierają wartość
Najgorsze w porównywaniu jest to, że odbiera nam ono wartość. Zamiast skupić się na swoich indywidualnych możliwościach, jesteśmy oceniani przez pryzmat cudzych osiągnięć. Tylko że… co jeśli te osiągnięcia wcale nie byłyby naszymi celami? Co jeśli mamy inne marzenia, inne tempo rozwoju, inne wyzwania?
Porównania są pułapką. Nawet jeśli ktoś chce dobrze, nawet jeśli chce zmotywować – to efekt jest zupełnie odwrotny. Człowiek czuje się niezrozumiany, niedoceniony i coraz bardziej zagubiony.
Zamiast porównywać – wspieraj
Dziś wiem jedno – porównania nie pomagają. Każdy z nas jest wyjątkowy, każdy z nas ma inną drogę do przejścia. Zamiast porównywać, warto wspierać. Warto zapytać: „Czego potrzebujesz? Jak mogę Ci pomóc?” zamiast mówić: „Zobacz, inni dają radę”.
W życiu nie chodzi o to, by być lepszym od kogoś innego. Chodzi o to, by być najlepszą wersją siebie – na swoich zasadach, w swoim tempie, zgodnie z własnymi możliwościami.
A jak było u Was?
Kochani, czy Was również ktoś kiedyś porównywał do innych? Jak się wtedy czuliście? Może macie swoje sposoby na radzenie sobie z tym bólem? Podzielcie się w komentarzach – jestem ciekawa Waszych historii.