Kochani!
Dziś chcę poruszyć temat, który jest niezwykle ważny, a jednak często bagatelizowany – uzależnienie emocjonalne od huśtawki nastrojów, nagłych skoków emocji i ciągłego ratowania drugiej osoby po kolejnych niepowodzeniach. Przez kilka lat sama byłam w takiej pułapce. Wydawało mi się, że to miłość – intensywna, pełna wzlotów i upadków, na granicy szaleństwa. W rzeczywistości była to toksyczna iluzja, która mnie wyniszczała. Dopiero gdy zakończyłam ten rozdział, zrozumiałam, czym jest prawdziwa, zdrowa relacja.
Jeśli czujesz, że temat dotyczy Ciebie, przeczytaj ten wpis do końca. Może znajdziesz w nim wskazówki, jak uwolnić się z emocjonalnej pułapki.
Uzależnienie od emocji
Bycie w związku, w którym emocje sięgają zenitu, a potem gwałtownie opadają, uzależnia tak samo jak używki. Najpierw jest euforia – piękne chwile, deklaracje miłości, obietnice zmiany. Potem przychodzi kryzys – kłótnie, milczenie, odrzucenie. A kiedy wydaje się, że to koniec, nagle znów jest dobrze. Ten cykl powtarza się w nieskończoność, a każda kolejna huśtawka emocjonalna sprawia, że nie potrafimy się już od niej oderwać.
Ja też myślałam, że to normalne. Przecież miłość musi boleć, że jeśli jest łatwo i stabilnie, to znaczy, że brakuje porywu serca. Dziś wiem, jak bardzo się myliłam.
Rola wybawicielki – dlaczego wciąż ratujemy tego samego człowieka?
Jeśli kiedykolwiek czułaś, że to Ty musisz „wyciągać” swojego partnera z dołka, pomagać mu po każdym niepowodzeniu, pocieszać, wspierać i naprawiać – to znak, że pełnisz rolę wybawicielki. To mechanizm, który sprawia, że zaczynamy czuć się odpowiedzialne za emocje drugiej osoby bardziej niż za własne.
Znałam to aż za dobrze. Kiedy on miał problemy, rzucałam wszystko, żeby go ratować. Wierzyłam, że jeśli tym razem mu pomogę, to w końcu się zmieni, doceni mnie i zaczniemy żyć normalnie. Ale ten moment nigdy nie nadchodził. Zamiast tego dostawałam coraz mniej – mniej szacunku, mniej uwagi, mniej ciepła. Na dodatek moje uczucia były ignorowane. Tego nawet nie można było nazwać związkiem. To była relacja w jedną stronę
Dlaczego trudno się odnaleźć?
Kiedy w końcu powiedziałam „dość”, przez długi czas nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Brakowało mi intensywności, ciągłych skoków adrenaliny, emocji, które – choć bolesne – były mi znane. Pojawiła się pustka.
To był trudny okres. Nie umiałam się odnaleźć w ciszy i spokoju, bo przez lata mój system nerwowy przyzwyczaił się do chaosu. Czułam, jakbym straciła część siebie, choć w rzeczywistości odzyskiwałam kontrolę nad swoim życiem.
Zdrowa miłość – jak wygląda normalny związek?
Kiedy weszłam w zdrową relację z moim mężem, długo nie mogłam wyjść z podziwu. Jak to możliwe, że ktoś traktuje mnie normalnie? Że poświęca mi czas, nie znikając nagle bez wyjaśnienia? Że nie muszę walczyć o jego uwagę, bo dostaję ją naturalnie?
Na początku było mi trudno uwierzyć, że relacja może być spokojna, bez dramatów, a jednocześnie pełna miłości. Z czasem nauczyłam się, że zdrowy związek nie oznacza nudy. Oznacza bezpieczeństwo, szacunek i wzajemne wsparcie bez ciągłej walki.
Czas na Twoją historię
Czy kiedykolwiek byłaś w relacji, która przypominała emocjonalną huśtawkę? A może udało Ci się z niego uwolnić i teraz widzisz różnicę? Podziel się swoją historią w komentarzu – chętnie porozmawiamy.