Kochani!
Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego ludzie są zszokowani, gdy traktuje się ich tak samo, jak oni traktowali innych? Dlaczego nagle czują się pokrzywdzeni, kiedy los lub ktoś inny odpłaca im dokładnie tym samym? Otóż znane powiedzenie „Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie” nie wzięło się znikąd. To brutalna, ale sprawiedliwa zasada rządząca światem. Niektórzy nazywają to karmą, inni sprawiedliwością, ale fakt jest jeden – jeśli siałeś zło, prędzej czy później zbierzesz to, co zasiałeś.
Hipokryzja, która nie zna granic
Najbardziej irytujące jest to, że ludzie, którzy wyrządzają innym krzywdę, często kompletnie nie widzą swojego błędu. Uważają, że mogą być okrutni, nieuczciwi, manipulować, a potem są wielce zaskoczeni, gdy ktoś stosuje wobec nich tę samą taktykę. Zdrajca, który został zdradzony. Kłamca, którego oszukano. Plotkarz, którego zaczęto obgadywać. Wtedy nagle zaczynają mówić o moralności, uczciwości i sprawiedliwości. Pytanie brzmi – gdzie byli, gdy sami ranili innych?
Zemsta czy nauczka?
Nie chodzi o to, by kierować się wyłącznie chęcią odwetu, ale czasem człowiek nie ma innego wyjścia. Jeśli ktoś cię wykorzystał, oszukał, zdradził lub potraktował jak śmiecia – masz pełne prawo pokazać mu, jak to jest znaleźć się po drugiej stronie. To nie jest zemsta, to sprawiedliwość. Skoro nie rozumie normalnych argumentów, może musi poczuć na własnej skórze, jak to boli? To właśnie nazywam brutalną, ale skuteczną lekcją życia.
Dlaczego ludzie nie uczą się na błędach?
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że wielu ludzi nie wyciąga żadnych wniosków. W chwili gdy sytuacja się odwraca i doświadczają tego, co sami robili innym, zamiast zastanowić się nad swoim zachowaniem, wolą robić z siebie ofiary. Szybko zapominają, ile razy sami kogoś ranili. To mentalność ludzi słabych i egoistycznych – oczekiwać współczucia, gdy sami nie mieli go dla innych.
Karma wraca, zawsze
Wielu uważa, że „karma” to tylko puste słowo, ale życie pokazuje coś innego. Możesz przez jakiś czas być przekonany, że jesteś sprytniejszy od innych, że twoje oszustwa nigdy nie wyjdą na jaw, że twoje kłamstwa nigdy cię nie dosięgną. Nagle wszystko się odwraca, dostajesz dokładnie to, na co zasłużyłeś. Może nie dziś, może nie jutro, ale prędzej czy później.
I wtedy pojawia się pytanie: czy masz odwagę spojrzeć w lustro i przyznać, że to, co cię spotkało, jest tylko konsekwencją twoich własnych czynów?
A teraz wasza kolej!
Co sądzicie o tej zasadzie? Czy faktycznie uważacie, że los odpłaca każdemu według jego zasług? A może macie własne doświadczenia związane z tym tematem? Podzielcie się swoimi historiami w komentarzach!