Blog z Życia Wzięty!

Krzyk, emocje i poczucie winy – jak nauczyć się akceptować swoje gorsze chwile?

Kochani!

W poprzednim wpisie pisałam o momentach, gdzie cisza jest moim ratunkiem. Jednak w życiu zdarzają się chwile, gdy to krzyk staje się jedynym ujściem dla gromadzących się we mnie emocji. Czasami to drobiazg wywołuje falę frustracji – coś się przewróci, ktoś powie nieodpowiednie słowo, coś nie wyjdzie tak, jak sobie zaplanowałam. I wtedy wybucham. Krzyczę, wyrzucam z siebie słowa, których potem żałuję. Emocje opadają, przychodzi poczucie winy i ten dręczący głos w głowie: „Mogłaś inaczej. Mogłaś być spokojniejsza. Mogłaś lepiej zareagować”.

Emocje, których nie chcę czuć

Zazwyczaj jestem osobą opanowaną, spokojną, taką, która radzi sobie ze wszystkim z uśmiechem na twarzy. Ale prawda jest taka, że nawet najbardziej cierpliwi ludzie mają swoje granice. Frustracja, zmęczenie – to wszystko narasta, a jeśli nie da się temu ujścia, kumuluje się i może zaszkodzić jeszcze bardziej.

A jednak za każdym razem, gdy tracę panowanie nad sobą, obwiniam się o swoją reakcję. Zastanawiam się, czy nie byłam zbyt surowa, czy nie zraniłam kogoś swoimi słowami. I to poczucie winy potrafi być gorsze niż sam moment wybuchu.

Akceptacja siebie w gorszym wydaniu – trudna, ale potrzebna lekcja

Uczę się tego, że każdy ma prawo do gorszego dnia. Gniew, smutek, irytacja to emocje tak samo naturalne, jak radość czy ekscytacja. I że to, co naprawdę się liczy, to umiejętność przepraszania, rozmowy i wyciągania wniosków.

Zaczęłam zauważać, że im bardziej walczę z własnym gniewem, tym częściej wybucham w najmniej odpowiednich momentach. Dlatego uczę się pozwalać sobie na złe chwile, ale jednocześnie szukać zdrowszych sposobów na radzenie sobie z emocjami.

Zdrowy krzyk – dlaczego warto dać sobie przestrzeń na wyrzucenie emocji?

Krzyk nie musi być czymś złym. W kontrolowany sposób może być wręcz terapeutyczny. Wyrzucenie z siebie nagromadzonych emocji pomaga uniknąć ich tłumienia, które może prowadzić do długotrwałego stresu i napięcia. Czasami wystarczy krzyknąć w poduszkę, wyjść na spacer do lasu i pozwolić sobie na głośne wyrażenie frustracji.

Ważne jest, by nie krzyczeć na ludzi, ale dla siebie – by oczyścić umysł, wyrzucić z siebie nagromadzony stres i móc później spojrzeć na sytuację z większym spokojem.

Droga do lepszej relacji ze sobą

Wciąż uczę się akceptować swoje gorsze chwile i nie oceniać siebie zbyt surowo. Przecież nikt nie jest idealny. Z każdą emocją można pracować, a wyrażanie ich w zdrowy sposób nie czyni mnie gorszą osobą – wręcz przeciwnie, pokazuje, że jestem prawdziwa, że czuję i że się rozwijam.

A jak Wy sobie radzicie z trudnymi emocjami? Pozwalacie sobie na krzyk, czy raczej dusicie wszystko w sobie? Dajcie znać w komentarzach, chętnie przeczytam Wasze doświadczenia!

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on pinterest
Pinterest

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O AUTORCE bloga​
Adrianna Katarzyna Kacińska-Skitek
Nazywam się Adrianna Kacińska-Skitek – jestem niepełnosprawną kobietą zwariowaną na punkcie języka polskiego. Interesuje mnie psychologia kliniczna i ogólny rozwój psychiczny człowieka. Ukończyłam kursy z tych dziedzin. W 2020 i 2021 roku wydałam cztery książki.
KATEGORIE
MOJE FILMY
Reklama
PODĄŻAJ ZA MNĄ