Blog z Życia Wzięty!

Listy z ukrytym znaczeniem. O nastoletniej miłości, samotności i dojrzewaniu

Kochani!

Miłość w okresie nastoletnim to uczucie, które pochłania całe serce, świat staje się intensywniejszy, a emocje głębsze niż kiedykolwiek wcześniej. Kiedy byłam nastolatką, zakochałam się bezgranicznie. Jednak nie miałam odwagi mówić o swoich uczuciach wprost. Moim sposobem na wyrażenie miłości, myśli i emocji były listy. Pisałam je z nadzieją, że w nich znajdzie się cała prawda o mnie, której nie potrafiłam wypowiedzieć na głos.

Listy pełne emocji – dlaczego pisałam, zamiast mówić?

Być może to było staroświeckie, być może naiwne, ale dla mnie było prawdziwe. Gdy czułam coś głęboko, nie potrafiłam po prostu spojrzeć w oczy i powiedzieć: „Kocham cię”. Bałam się oceny, odrzucenia, niezrozumienia. Papier był bezpieczny – chłonął każde słowo, każdą wątpliwość, każdy mój lęk.

W tych listach nie było udawania, nie było strachu. Tylko ja i moje emocje – surowe, czyste, niezmienione przez chwilowe impulsy czy obawy. Wierzyłam, że jeśli ktoś je przeczyta, zrozumie mnie lepiej, zobaczy we mnie coś więcej niż tylko dziewczynę, którą można łatwo zignorować.

Gorzka lekcja – kiedy uczucia są jednostronne

Wręczając te listy osobie, dla której wtedy zrobiłabym wszystko, nie sądziłam, że staną się powodem do drwin. Nie spodziewałam się, że zostaną potraktowane jako coś śmiesznego, dziwnego, niepasującego do współczesnego świata.

Dopiero po latach zrozumiałam, że moje uczucie było jednostronne. Tamta miłość istniała tylko w moim sercu. On nigdy nie widział we mnie nikogo wyjątkowego. Moje listy, pełne szczerości i czułości, były dla niego czymś nieistotnym. Może nawet nigdy ich nie przeczytał.

Listy, które dziś mają wartość

Dziś nadal zdarza mi się pisać listy – ale już nie do kogoś, kto nie docenia moich słów. Piszę do mojego męża, do człowieka, który nie tylko je czyta, ale i przechowuje. Wiem, że nie zostaną zniszczone, nie będą wyśmiane, nie staną się głupim żartem wśród znajomych. Teraz moje słowa trafiają tam, gdzie powinny – do osoby, która wie, ile znaczą.

Prawdziwa miłość to ta, która nie wyśmiewa, nie ignoruje, nie lekceważy. To ta, która czyta między wierszami i rozumie, że listy to nie tylko papier i atrament, ale fragment duszy, który oddajemy drugiemu człowiekowi.

A Wy? Czy kiedykolwiek pisaliście listy miłosne?

Czy zdarzyło Wam się wyrażać uczucia w ten sposób? Czy Wasze słowa trafiły do właściwej osoby, czy może, jak moje, zostały zignorowane? Podzielcie się swoją historią w komentarzu – jestem ciekawa, czy ktoś jeszcze odnajdzie się w moich wspomnieniach.

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn
Share on pinterest
Pinterest

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O AUTORCE bloga​
Adrianna Katarzyna Kacińska-Skitek
Nazywam się Adrianna Kacińska-Skitek – jestem niepełnosprawną kobietą zwariowaną na punkcie języka polskiego. Interesuje mnie psychologia kliniczna i ogólny rozwój psychiczny człowieka. Ukończyłam kursy z tych dziedzin. W 2020 i 2021 roku wydałam cztery książki.
KATEGORIE
MOJE FILMY
Reklama
PODĄŻAJ ZA MNĄ