Kochani!
Każdy z nas przeżywa trudne chwile – takie, kiedy świat zdaje się walić na głowę, a serce ciężko dźwiga ból. W takich momentach nie potrzebujemy rad, które brzmią jak gotowe formułki, ani pocieszających frazesów. To, co naprawdę koi, to cicha obecność drugiej osoby. Ktoś, kto po prostu z nami jest, wysłucha, nie oceni i zaakceptuje nasze łzy oraz rozterki.
Dlaczego rady nie zawsze pomagają?
Ludzie mają naturalną tendencję do udzielania porad, często z dobrego serca, ale niestety – najczęściej wtedy, kiedy nikt ich o to nie prosi. Chcemy pomóc, a jednocześnie uniknąć niewygodnego milczenia, dlatego szukamy rozwiązań na siłę. Jednak w bólu nie chodzi o rozwiązania. Chodzi o przestrzeń, w której możemy być sobą – ze swoim smutkiem, lękiem, bezradnością.
Akceptacja jest kluczem
Kiedy przeżywamy trudne chwile, chcemy jednego: zostać zaakceptowani w pełni. Nie naprawieni, nie ulepszeni, ale zaakceptowani tacy, jacy jesteśmy w danym momencie. To właśnie akceptacja leczy. Dzięki niej możemy poczuć, że nasz ból ma swoje miejsce, że nie jesteśmy sami.
Nauczmy się słuchać
W relacjach warto czasem zrezygnować z mówienia na rzecz słuchania. Bycie obecnym to nie tylko sztuka, ale też wyraz miłości i szacunku. Uczmy się trwać obok drugiego człowieka, nie po to, by coś naprawiać, ale po to, by dać wsparcie swoją cichą obecnością.
Co myślicie o roli ciszy w relacjach?
Kochani, jestem ciekawa Waszych przemyśleń. Czy zgadzacie się, że czasami milczenie i obecność znaczą więcej niż słowa? Jakie są Wasze doświadczenia z chwilami, kiedy potrzebowaliście kogoś, kto po prostu Was wysłucha? Napiszcie w komentarzach, podzielcie się swoimi historiami – czekam na Wasze odpowiedzi z niecierpliwością!
Jedna odpowiedź
Obecność drugiego człowieka, zwykle przytulenie daje więcej niż słowa.