Kochani!
Teraz przychodzę do Was z równie wymownym wpisem. Z przekazem do każdego z osobna. Jeśli życie właśnie Cię zmasakrowało – przyznaj to. Nie zamiataj bólu pod dywan, nie udawaj silnego, kiedy w środku krzyczysz. Bo wiesz co? Ten krzyk ma znaczenie. Jeśli boli, to ma boleć. Jeśli serce pęka, to nie klej go uśmiechem na pokaz. Masz prawo upaść. Masz prawo się rozwalić na milion kawałków.
Wypłacz się. Wykrzycz. Rozwal talerz, jeśli trzeba.
Ludzie boją się emocji. Boją się być „słabi”, bo przecież świat nagradza tylko tych, co „dają radę”. Wypłakanie się to nie słabość – to siła. Krzyk to nie histeria – to oczyszczenie. Więc jeśli musisz, to płacz Krzycz. Wyrzuć z siebie ten syf. Nie siedź w tym cicho, nie zatruwaj się wewnętrznie.
Później wstań. Silniejszy. Mądrzejszy, na tyle, by coś zmienić
Po burzy ma być przełom. Nie wracasz do stanu „przed”. Ty masz zbudować coś nowego. Z wnioskami. Z determinacją. Z wyciągniętą lekcją, a nie z poczuciem ofiary. To nie jest coachingowy bełkot – to brutalna prawda. Albo zaczniesz działać, albo zostaniesz w swoim własnym piekle, które sam sobie urządzasz.
Nie będzie łatwo. Za to, będzie prawdziwie
Czasem trzeba zejść na samo dno, by w końcu przestać żyć cudzym scenariuszem. By przestać bać się ludzi, opinii, porażek. Dno to nie koniec. Dno to trampolina – ale tylko jeśli zdecydujesz się odbić. Psychologia to nie tylko delikatne słowa i głaskanie po głowie. To też kop w tyłek. I dziś właśnie o tym.
A teraz Wasza kolej
Co ty zrobiliście, gdy było najgorzej? Czy pozwoliliście sobie na emocje? Czy wyszliście z tego silniejsi – czy nadal w tym tkwicie? Napiszcie w komentarzu. Rozmawiajmy. Prawdziwie. Bez filtra.