Kochani, dziś chciałabym podzielić się z Wami czymś, co noszę głęboko w sercu. Każdy z nas ma wspomnienia, które, choć bolesne, są jednocześnie piękne. Dla mnie takim wspomnieniem są pierwsze święta bez mojej mamy.
Było cicho – zupełnie inaczej niż wcześniej. Brakowało jej przytulenia i tej niepowtarzalnej atmosfery, którą tworzyła. Nawet potrawy wigilijne smakowały inaczej. Od tamtej pory co roku stawiam na stole pusty talerz – nie tylko jako symbol tradycji, ale przede wszystkim jako znak jej obecności. Wierzyłam wtedy, że w ten magiczny wieczór przyjdzie do mnie, by znów było jak dawniej.
Tęsknota ma wiele twarzy
Jako mała dziewczynka miałam nadzieję, że mama wróci. Wierzyłam, że wystarczy tylko mocno jej pragnąć, a znów poczuję jej ramiona wokół siebie. Gdy dorastałam, tęsknota zmieniała swoje oblicze. Zamiast dziecięcego marzenia o powrocie, zaczęłam brakować jej obecności w codziennych sprawach – rozmów, śmiechu, jej drobnych gestów. Jej brak odczuwałam szczególnie mocno w święta, ale także każdego zwykłego dnia. Teraz, w każdej chwili, przywołuję ją w myślach. Wierzę, że tam, gdzie teraz jest, już nie musi walczyć – i to przynosi mi ukojenie.
Doceniajmy, póki możemy
Piszę to wszystko, bo wiem, jak ulotne jest życie. Przyjdą chwile, gdy ktoś, kogo kochamy, nie zadzwoni, nie przyjdzie, nie uśmiechnie się do nas jak zawsze. Dlatego tak ważne jest, by doceniać tych, którzy są przy nas teraz – nie tylko podczas świąt, ale każdego dnia. Znajdźmy czas, by powiedzieć „kocham”, by przytulić, by być obok. Bo kiedyś, to właśnie te chwile staną się naszymi najcenniejszymi wspomnieniami.
Puste miejsce, pełne miłości
Pusty talerz na moim wigilijnym stole nigdy nie jest naprawdę pusty. To miejsce dla niej – mojej mamy, ale także dla miłości, którą noszę w sercu. Dla wszystkich tych, którzy odeszli, ale nadal są częścią naszego życia.
Ze wzruszeniem i głęboką nadzieją…
Wasza Ada ❤️