Witam wszystkich serdecznie!
Po wielu godzinach głębokich refleksji postanowiłam podzielić się z Wami pewnym spostrzeżeniem.
Moi niepełnosprawni rówieśnicy, bardzo zadręczają się poniesioną porażką.
Ja również.
Należę do grona osób, które zawsze bardzo dużo od siebie wymagają.
Jeśli zostaje mi powierzone jakieś zadanie, staram się należycie je wypełnić.
Gorzej jest wtedy, kiedy pomimo moich starań coś nie pójdzie po mojej myśli. W takich momentach mam w swojej głowie tylko oskarżycieli. Brakuje mi obrony.
To straszne uczucie.
W jednej sekundzie odczuwam dużo negatywnych emocji i nawet jeżeli nie miałam wpływu na porażkę, tak czy inaczej biorę winę na siebie.
Wiem, że to głupie, ale taka już jestem. Dzięki mojej niepełnosprawności wiem doskonale, że stawianie sobie wymagań jest konieczne, ale jak wszystko w życiu, to też ma swoje granice.
Trzy lata temu miałam bardzo ciężki czas w swoim życiu, ale dzięki niemu zrozumiałam, że nie jestem w stanie podołać wszystkiemu.
Jestem tylko człowiekiem, który ma prawo:
Do pomyłek;
Słabszych dni;
Porażek;
Kryzysów;
Nie uważam, niepełnosprawności za wyrok, mam świadomość tego, że cały czas należy pracować na poprawę jakości swojego funkcjonowania.
Wiem, że należy podnosić sobie poprzeczkę, ale na miarę swoich możliwości.
Nigdy ponadto!
Zwracam się do moich rówieśników:
Każdy z Was jest kimś ważnym!
To, że poniesiecie porażkę, nie oznacza, że jesteście bezwartościowi!
Żaden człowiek, nie jest lepszy, gorszy ani doskonały!
Nie popełniajcie moich błędów!