Kochani!
Muszę się Wam do czegoś przyznać. Jako dziecko miałam ogromny lęk przed kotami. Nie umiem nawet do końca powiedzieć, skąd się wziął, ale wystarczyło, że gdzieś w pobliżu pojawił się kot, a ja od razu czułam niepokój i uciekałam. Ich ciche, niemal niezauważalne ruchy, przenikliwe spojrzenie i nagłe wyskoki przyprawiały mnie o dreszcze. Wolałam psy – przewidywalne, radosne, merdające ogonem. Koty były dla mnie zagadką, której wcale nie chciałam rozwiązywać.
Roszpunka – kotka, która była pierwsza
Mój mąż – jeszcze zanim w ogóle staliśmy się parą – miał już kotkę. Biało-czarna Roszpunka była jego oczkiem w głowie, wiernym towarzyszem i domowym królem kanapy. Gdy nasza relacja zaczęła nabierać poważniejszego charakteru, stanęłam przed trudnym wyborem – czy jestem gotowa zamieszkać w jednym domu z kotem? Wtedy jeszcze wydawało mi się to nie do pomyślenia. Miłość potrafi jednak wiele zmienić. Przeprowadzka do domu, w którym rezydowała Roszpunka, była dla mnie pierwszym krokiem do przełamania własnych lęków. Wiedziałam, że jeśli mam się do niej przekonać, muszę dać sobie i jej czas.
Jak przełamałam swój lęk przed kotami?
Nie stało się to od razu. Początkowo byłam bardzo ostrożna – nie wyciągałam do niej rąk, nie zmuszałam jej do kontaktu. Zamiast tego zaczęłam po prostu obserwować. Patrzyłam, jak się porusza, jak reaguje na głos mojego męża, kiedy domaga się uwagi, a kiedy woli spokój.
Kiedy poczułam się na to gotowa, zaczęłam ją delikatnie głaskać – najpierw po głowie, potem po grzbiecie. Wszystko odbywało się powoli, na moich warunkach, ale jednocześnie z szacunkiem do jej przestrzeni. Bardzo pomogło mi spędzanie z nią czasu sam na sam – siadałam obok niej, mówiłam do niej cicho, a czasem po prostu siedziałyśmy razem w ciszy.
Z dnia na dzień moje obawy malały, a Roszpunka zaczęła mi ufać. To było kluczowe – nie bałam się już jej nagłych ruchów, nie czułam niepokoju, gdy była w pobliżu.
Jak przekonać się do kotów? Praktyczne sposoby
Jeśli – tak jak ja kiedyś – macie obawy przed kotami, spróbujcie podejść do nich spokojnie i z cierpliwością. Oto kilka rzeczy, które mi pomogły:
- Obserwacja – Najpierw warto po prostu przyglądać się kociemu zachowaniu. Zrozumienie ich mowy ciała bardzo ułatwia kontakt.
- Nie zmuszaj się do bliskości – Koty nie lubią nachalności. Pozwól im samym podejść do Ciebie.
- Ostrożne pierwsze kontakty – Zacznij od delikatnych głasków, najlepiej wtedy, gdy kot sam na to pozwala.
- Spędzanie czasu w jednym pomieszczeniu – Siedzenie w spokoju obok kota oswaja zarówno jego, jak i Ciebie.
- Mówienie do kota – Koty reagują na głos i ton, więc cichy, spokojny głos może pomóc w budowaniu więzi.
- Zabawa – Kocia wędka, piłeczka czy sznurek mogą stać się pomostem do lepszego kontaktu.
- Cierpliwość – Niektórym potrzeba więcej czasu, ale warto poczekać.
Koty nie są takie straszne – wszystko zależy od podejścia
Z czasem zaczęłam dostrzegać, że koty wcale nie są tym, czym je sobie wyobrażałam. Roszpunka nie była dziką, nieprzewidywalną istotą, tylko ciepłą i mądrą towarzyszką, która miała swoje zwyczaje, potrzeby i sposoby na okazanie miłości. Owszem, była niezależna, ale kiedy postanowiła wtulić się we mnie po raz pierwszy, poczułam, że lody zostały przełamane.
Przez chwilę nasza rodzina była jeszcze większa – w naszym życiu pojawiła się kotka Basia. Była z nami przez krótki, ale intensywny czas i jej strata bardzo mnie dotknęła… O tym opowiem Wam jutro.
A potem pojawiła się tricolorowa Kola – kolejna kocia rezydentka naszego domu. Wesoła, figlarna, a jednocześnie niesamowicie czuła i przywiązana do ludzi. Każdego dnia udowadnia mi, że koty potrafią być najlepszymi przyjaciółmi, jeśli tylko da im się szansę.
Życie z kotami – teraz nie wyobrażam sobie inaczej
Dziś nie potrafię sobie wyobrazić życia bez Roszpunki i Koli. Każdego ranka widzę, jak domagają się uwagi. W wielu momentach układają się obok lub po prostu przytulają mnie, mrucząc uspokajająco. Są częścią naszego domu i rodziny, bez której czułabym ogromną pustkę.
A jakie są Wasze historie z kotami?
Dzięki Roszpunce i Koli zrozumiałam, że nie ma „strasznych” kotów – wszystko zależy od podejścia, wychowania i naszej otwartości. A Wy? Jakie macie doświadczenia z kotami? Byliście ich miłośnikami od zawsze, czy może – tak jak ja – musieliście do nich przekonać się z czasem? Dajcie znać w komentarzach!
Jedna odpowiedź
Ja z moim kotkiem też miałam wyjątkowa relacje❤️ szkoda, że Dawidek jest tak daleko ode mnie🥺