Kochani!
W poprzednim wpisie pisałam o tym, że zawsze byłam zbyt wrażliwa. Nadal jestem. Teraz chcę bliżej się temu przyjrzeć razem z Wami. Czy zdarzyło Wam się kiedyś poczuć, jakbyście chłonęli emocje innych ludzi niczym gąbka? Jakby każde słowo, gest, spojrzenie miało moc drążenia w Waszym wnętrzu tuneli, z których trudno się wydostać? Ja tak mam – i przyznaję, że czasem mnie to męczy, przytłacza, odbiera siły. Wiem jednak, że z drugiej strony, to właśnie ta nadmierna wrażliwość czyni mnie taką, jaka jestem.
Gdy emocje stają się ciężarem
Zawsze zastanawiałam się, dlaczego nie umiem „po prostu” odpuścić. Dlaczego analizuję każde słowo, gest, intonację czy nawet niewysłaną wiadomość. Kiedy ktoś powie mi coś przykrego – nawet nieświadomie – noszę to w sobie godzinami, czasem dniami. Nawet jeśli racjonalnie wiem, że nie powinnam.
Ludzie często radzą: „Nie przejmuj się, nie bierz tego do siebie.” Ale jak mam to zrobić, skoro czuję wszystko tak mocno? Każde słowo wsiąka we mnie, zostawia ślad, czasem jak czuły dotyk, a czasem jak rana, która długo się goi.
Brak dystansu do ludzi i sytuacji
W relacjach to bywa trudne. Każda zmiana tonu głosu, każde „nie wiem” lub niedokończone zdanie sprawia, że moja głowa podsuwa mi milion scenariuszy. Może ktoś się na mnie gniewa? Może zrobiłam coś nie tak? Może powinnam przeprosić, chociaż nawet nie wiem za co?
Często się zastanawiam, czy inni też tak mają. Czy ich myśli czasem wchodzą w niekończące się pętle analizowania, rozkładania na czynniki pierwsze każdej sytuacji? Czy ich serca też czasem ważą tyle, że trudno je udźwignąć?
Dar, który wyróżnia
Z drugiej strony wiem, że właśnie dzięki tej wrażliwości potrafię dostrzegać rzeczy, które umykają innym. Wiem, kiedy ktoś potrzebuje wsparcia, nawet jeśli nie mówi o tym wprost. Czuję głębiej, kocham mocniej, dostrzegam więcej. Wzruszam się drobiazgami, przejmuję losem innych, a słowa „to tylko film” do mnie nie przemawiają, bo dla mnie każda historia ma znaczenie.
To właśnie ta cecha sprawia, że moje teksty, książki, historie są pełne emocji. Dzięki niej widzę niuanse, których inni nie dostrzegają. To moja siła, chociaż czasem wydaje mi się słabością.
Czy da się znaleźć równowagę?
Nie wiem, czy można nauczyć się dystansu, nie tracąc tej wrażliwości. Nie wiem, czy da się przestać brać wszystko do siebie, jednocześnie nie zamykając się na świat. Może klucz tkwi w akceptacji – w przyjęciu tego, kim jesteśmy, zamiast ciągłej walki ze sobą?
A Wy? Czy też czasem czujecie się przytłoczeni własną wrażliwością? Dajcie mi znać w komentarzach, chętnie przeczytam Wasze historie.