Zawsze zastanawiałam się dlaczego tak trudno, jest czynić i rozsiewać dobro?
Dlaczego ludzie są nieraz obojętni, znieczuleni, kiedy zobaczą, że drugi człowiek boryka się z różnymi problemami i bardzo potrzebuje wsparcia lub pomocy?
Po kilku dniach głębokich refleksji, doszłam do wniosku, że jeżeli ktoś jest dobry dla innych, przeważnie nie oczekuje niczego w zamian.
Robi to, ponieważ wie, że tak powinien w danym momencie postąpić. Dla mnie dobroć, jest także aktem, który wymaga ogromnego zaangażowania, poświęcenia i czasu dla drugiej osoby.
Natomiast do szerzenia zła nie potrzeba zbyt wiele.
Może być ono ukryte nawet w jednym niewinnym słowie, które kierujemy do kogoś bliskiego. Rozumiem że ,zdarzają się sytuacje, kiedy zranimy kogoś zupełnie nieświadomie pod wpływem silnych negatywnych emocji.
W momencie, gdy już się uspokoimy żałujemy wypowiedzianych słów.
Niestety złe słowa zostają w psychice drugiej osoby. Nie można ich już wymazać z pamięci, nawet choćby się bardzo tego chciało.
Naturalne, dla mnie jest to, że nie zawsze możemy kontrolować swój gniew czy złość. Nigdy, nie szukam usprawiedliwienia dla ludzi, którzy świadomie, źle postępują i cieszą się z nieszczęścia innych, na dodatek nie chcą się zmienić na lepsze.
Jak można nie wspierać, drugiego człowieka?
Jak można szydzić z cudzego nieszczęścia?
Uważam, że tacy ludzie nie mają odpowiedniego systemu wartości i być może sami nie zaznali w życiu dobra, ale nie zmienia to faktu, że zło powinno zwalczać się dobrem.
Przeciwstawiajmy się wszelkim oznakom zła, bądźmy dla siebie życzliwi, wspierajmy się i reagujmy na ludzką krzywdę!
Pamiętajcie, dobro i zło zawsze do Was wróci ze zdwojoną siłą!