Kochani!
Czasami życie biegnie zbyt szybko. Gonimy za obowiązkami, planami, marzeniami, a tymczasem to, co najważniejsze, dzieje się tu i teraz – w najprostszych momentach. Wczoraj, kiedy leżałam w łóżku, otulona ciepłem wieczoru, spojrzałam na mojego męża. Było już dość ciemno, a on… po prostu patrzył na mnie. W tym spojrzeniu było wszystko – czułość, spokój, pewność, że jestem dla niego ważna.
Piękno tkwi w prostocie
Złapałam się na tym, że próbuję uchwycić tę chwilę, zapamiętać każdy szczegół. Bo to właśnie w takich momentach dostrzegam, jak bardzo miłość nie potrzebuje wielkich gestów, drogich prezentów, spektakularnych dowodów. Nie liczą się kwiaty wręczone od święta, ale to, że ktoś jest – mimo wszystko, mimo słabszych dni, mimo trudności. Życie to nie pasmo idealnych scenariuszy, ale suma małych, codziennych chwil, które składają się na coś wielkiego.
Człowiek, który jest obok
Zbyt często skupiamy się na tym, co jeszcze można poprawić, zmienić, osiągnąć. Przecież najważniejsze jest to, by mieć kogoś, kto po prostu jest. Kogoś, kto zostaje, gdy świat się wali, kto rozumie bez słów, kto potrafi spojrzeć na Ciebie i widzieć więcej, niż samemu chciałoby się pokazać. W takich wieczorach, w takich spojrzeniach, dostrzegam największy dar – obecność drugiego człowieka.
Doceniajmy to, co mamy
Miłość to nie spektakl. To codzienność, w której czasem się śmiejemy, czasem milczymy, a czasem po prostu jesteśmy obok siebie. I to właśnie te ciche momenty znaczą najwięcej. Dlatego pamiętajcie, by doceniać ludzi, którzy są blisko. By mówić im częściej, że są ważni. Bo życie jest kruche, a my nigdy nie wiemy, ile takich spokojnych wieczorów jeszcze przed nami.
A Wy?
Jakie momenty w Waszym życiu uznajecie za najcenniejsze?
Kiedy ostatnio poczułeś/poczułaś, że prawdziwa miłość to nie słowa, ale obecność? Podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzu!
